Każdy kto trochę biega po lesie ma kontakt z kleszczami. Wyciąga się ich ileś-tam rocznie. Wielu jest świadomych ryzyka, ale mało kto odmawia sobie obcowania z przyrodą. Starannie wykręcamy kleszcze aby nie zostawić szczękoczułek lub nogogłaszczek. Szybkim ruchem aby nam nie zwrócił zawartości żołądka pod skórę. Martwimy się przy każdym zaczerwienieniu podejrzewając je o symptomatyczny rumień. I jakoś cieszymy się, że ciągle nas nie dopada...
Jednego z naszych kolegów niestety dopadło. Michał "Oley" Olejniczak startuje od dawna z nami, mimo odległości widzimy go często na naszych zawodach. I dotychczas nie zdawaliśmy sobie sprawy, że Oley choruje na boreliozę. Choruje przewlekle i medycyna nie ze wszystkim sobie radzi. Skromnie możemy jemu pomóc - wystarczy wystartować w biegu charytatywnym. Więcej informacji na facebook'owym wydarzeniu WYTOP. Sami też sobie pomożemy w spalaniu poświątecznych gigakalorii.
28 december - Sopot - 12.00
28 december - Sopot - 12.00
nie wiem, czy widziałeś www.borelioza.vegie.pl - gość udowadnia tam, że znakomita większość ciężkich w leczeniu borelioz to tak naprawdę błędne diagnozy, jeśli ktoś ma dodatni wynik testu to zdrowieje błyskawicznie, a latami leczą się ci z ujemnym, w związku z czym trzeba podejrzewać raczej aktywację procesu autoimmunologicznego po kontakcie z bakterią, niż przewlekłą infekcję. Podaje też sposoby radzenia sobie z tym zjawiskiem. Może się przydać Oley'owi.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem z zainteresowaniem - dzięki!
OdpowiedzUsuńGeneralnie to z tymi kleszczami musimy żyć, biegając po lesie nie ma szans ich unikać. Często wybierając fajne miejsce na punkt kontrolny przechodzimy przez chaszcze i niemal jesteśmy pewni że tam coś złapiemy. Zdarza się kilka kleszczy z jednych zawodów. Bywało, że z rzeczy przebieranych w łazience kleszcze przechodziły na dzieci (córka 2 lata - w rodzinie panika!). Kleszczy się już nawyciągałem sporo. Nie rozumiem zasady: skręcić w lewo - przecież aparat gębowy ma budowę symetryczną i nie powinno to mieć znaczenia. Zawsze zostanie jakiś kawałek nogogłaszczek/szczękoczułek w skórze. To powoduje lekkie zaczerwienienie i mały obrzęk. Nie jest to jednak rumień, jednak jakiś dreszczyk niepewności zawsze zostaje :)