środa, 22 stycznia 2014

Podczas gdy nasi ścigali się w piekącym słońcu na południowoamerykańskich pustyniach, inni nasi w zgoła odmiennych warunkach szturmują Nangę. Nanga Parbat to rodzynek, który tak jak K2 nie został jeszcze zdobyty zimą. Cały czas śledzimy informacje, które z racji trudów miejsca i akcji pojawiają się rzadko tu: blog i pod nazwą Nanga Dream na FB. Himalaje zimą to wybitnie polski sport, zaledwie na dwóch z 14 szczytów 8-tysięcznych jako pierwsi nie stawali dotąd Polacy. Naszym wielkim rywalem jest Simone Moro - który już nas ubiegł na Makalu i Gaszerbrumie. Otóż Simone jest też na Nandze i klaruje obozy oraz liny we współpracy z Polakami. Właśnie zbliżamy się do decydujących chwil, bowiem z nastaniem lutego pogoda ma się znacznie i dla tej zimy nieodwracalnie pogorszyć. Wejście Polaków przedstawiane jest jako "romantyczne": są spoza himalajskiego mainstreamu, brak im doświadczeń polskich sław, liny poręczowe kupowali w sklepie rolniczym na taniej wyprzedaży. Ich sprzęt (często jego brak) robi wrażenie na tle doskonale zorganizowanej wyprawy Simone. Trzymamy kciuki za polsko-włoskie I zimowe wejście na NP!



No i koniecznie kibicujmy handbalowi. Trochę nas uśpili pierwszymi meczami. A oni jak zwykle brave!
A i Radwańskiej, bo może właśnie pisze historię polskiego tenisa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz