Cały tydzień człowiek czekał na ten jeden dzień w górach. Kaukaz Wysoki, u stóp Kazbeka. To śpiący wulkan i łatwy 5-tysięcznik. Miałem niewiele czasu na trekking i dotarłem tylko do lodowca na 3000. Dalej to już i strach samemu iść (zima, więc śnieg może przykrywać szczeliny) i czasu już nie było. Po drodze niesamowity monastyr Cminda Sameba i cerkiewne poranne modły. O 17 ostatnia marszrutka do Tbilisi i czas wracać do domu. Marszrutka jedzie 2,5 godziny Gruzinską Drogą Wojenną. Miejsce siedzące, szyja boli niesamowicie. Bo ciągle trzeba się wyginać do okna. A widoki niesamowite...
ławka - დაზგა
z widokiem na Kazbek. Tu kontemplują mnisi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz