niedziela, 12 sierpnia 2018

Pastiore



Na facebooku często widuję selfie. Dziewczyny robią je zwykle w łazienkowym lustrze - w domu lub w lokalu. Zawsze chciałem też takie mieć. I zrobiłem, oczywiście zaraz obok umywalki:




Z powodu deszczów i burz, jakie w masywie Brenta spotykam codziennie, zmuszony byłem nocować w maldze, czyli po polsku w bacówce. Miała ona wydzielone pomieszczenie dla turystów- bivacco. Miałem towarzystwo koni, osłów i setek krów. Część z nich przygnał David - pastiore. W górach spotykałem wielu pasterzy - Kurdów w Turcji, Jazydów w Armenii, Ukraińców na Huculszczyźnie. Wszędzie sprawa wygląda podobnie jak na Podhalu. Lato na halach, zima we wiosce. Dawid, mieszkaniec Włoch, obywatel UE, ma inaczej. Jest ze stadem cały rok, non stop. Latem ma luksus - śpi w maldze, ma tu ciepło, dużą kuchnię i prysznic nawet. Gorzej jesienią, zimą i wiosną. Wtedy gna stado z dnia na dzień w inne miejsce. Wzdłuż rzeki Adygi. W okolicach Wenecji i Werony. Śpi w pick-upie i myje się w rzece. Ciągnie tak już dwa lata. Uważa, że zwierzęta są lepszymi przyjaciółmi niż ludzie. Oprowadził mnie po bacówce i tłumaczył jak się robi sery.





Jego kolega, Stefan zrobił na kolację pastę tagliatelle. W tej górskiej kuchni znalazło się z dziesięć różnych makaronów, z których nazw zostałem przeszkolony. Wiem już również, że colazione to po włosku śniadanie.





1 komentarz: