wtorek, 25 lipca 2017

12 - 15


Rafał dał radę! Przebiegł 240km po górach w niecałe 42 godziny! Był dwunasty!




Pisałem już że na trasie spotykam w większości samotnych rowerzystów. Ale samotnie pedałujące kobiety? I aż trzy jednego dnia? Na zdjęciu jest Ursula z Niemiec. 3 miesiące jeździ tu z kąta w kąt. Wytrzymała mi na kole 20km, po czym skręciła w bardziej wymagającą drogę! Poza tym byłem dziś w ogrodzie botanicznym, na koncercie violonczela/organy/tenor i widziałem żywego wieloryba. Machnął mi kilka razy płetwą z daleka. Dzień dwunasty -125km, 4 latarnie.





Czy w obecnych czasach można coś eksplorować? Kosmos, a na Ziemi nizdobytych miejsc już niewiele. Ale można sobie szukać małych białych plam i pobawić się eksplorację...
Mi się to udało. Największa baza danych o istniejących latarniach zawiera o nich wszystkie informacje. Prawie. Niekiedy czegoś brakuje. Bohaterką tego postu jest ta mała latarenka Brik której nikt do tej pory nie zrobił oficjalnego zdjęcia - z publicznych miejsc jest niewidoczna, a i sposób dotarcia pozostawał nieznany. Dzień trzynasty - 137km, 7 latarni.



Jeżdżę i jeżdżę po tych latrniach. Zaczynam się bać czy w nocy głowa nie zacznie mi świecić regularnym fleszem co 10 sekund. To był spokojny dzień mobilizacji przed zmianą trasy. Na dwa dni zamierzam rozstać się z fjordami, półwyspami, zatokami.  Dzień czternasty-  155km, 3 latarnie.





W pierwszym poście pokazałem zdjęcie Islandii z samolotu. Było na nim wielkie błoto. Otóż postanowiłem to błoto przejechać i wyjechałem w interior. Droga nie bywa łatwa. Rozmawiałem z ludźmi którzy pokonywali ją cztery dni siłując się z wiatrem i kamienistym podłożem. Myślałem zaśpiewać za Blues Brothers:
"Through rain and wind and weather, 
Hellbent for leather,
Wishing my girl was by my side. 
Ale the things im missing, 
Good victuals, love and missing
Are waiting at the end of my ride."
Błoto to jedna wielka kamienna pustynia. Olbrzymia przestrzeń i wspaniałe poczucie wolności. Trasa wiodła między dwoma ogromnymi lodowcami. Jadąc zerkałem w prawo i lewo czując się jak na Wimbledonie. Miałem super pogodę i brak wiatru, przejechałem prawie całą trasę. To był dzień! Dzień piętnasty - 137km, 0 latarni.



Zagadka! Na zdjęciu znowu coś "nieteges". Nagroda - pocztówka z pozdrowieniami. Kto pierwszy ten lepszy!






2 komentarze:

  1. Zaliczone. Wszystkie drzwi i okna to imitacja. Budynek ma wejście z drugiej strony i jest to... warsztat samochodowy! Adres na priv poproszę :)

    OdpowiedzUsuń