Dotarła właśnie Abchaska wiza (na razie jedna, Rafał jeszcze czeka). Generalnie nie jest to wiza, a tylko pozwolenie na wjazd do Abchazji. Tam trzeba się udać do Ministerstwa w Suchumie (Sukhumi) aby faktyczną wizę kupić za 400 rubli. Uzyskać tą wizę jest łatwo i tu wielki plus dla Abchazji. Niby rządzą tam Rosjanie, a wjazd jest bardzo uproszczony - nie to co w przypadku FR. Widać że starają się w tym względzie o normalność, co przyciągnie turystów.
Trudno określić Abchazję, trudno nikogo przy tym nie urazić. Abchazi wnoszą swoje pretensje do samostanowienia i mają swoje historyczno-kulturowe odrębności i racje. Gruzini wciąż uważają, że to Gruzja i tak formalnie niby jest. A za kotarą tego przedstawienia stoi rosyjski miedwied (niedźwiedź). Abchazi rozumieją swój kraj jako suwerenny, nie przejmują się tym, że uznany tylko przez Rosję, Koreę Północną, Wenezuelę i jeszcze kilka podobnych krajów. Nam tą sytuację trudno zrozumieć. Granica kraju to granica, Schengen to Schengen. A tam nic nie jest takie oczywiste. Paradoks: Jadąc z Gruzji na zachód przejedziemy Abchazję i wjedziemy do Rosji. I gdybyśmy chcieli znowu wrócić do Gruzji - zonk. Mamy w paszporcie przekroczenie granicy rosyjskiej świadczące o pobycie w Rosji. Ale nie mamy pieczątki wyjazdu z Gruzji (dla Gruzinów wjeżdżając do Abchazji nie opuszczamy ich kraju, a na granicy Abchazji z Rosją nie ma gruzińskiego posterunku) - gruziński pogranicznik stwierdzi, że w ogóle nie wyjechaliśmy z jego kraju, więc musieliśmy granicę przekroczyć nielegalnie...
a tu parę linków tłumaczących co i jak:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz