piątek, 15 sierpnia 2014

Spokojny dziadek.



Napisałbym "miły", ale się nie uśmiechał. Usiadłem na ławeczce koło niego, rozkroiłem melona i poczęstowałem. Jedliśmy powoli, milcząc, patrząc pod nogi. W głowach dwa zupełnie różne zbiory danych. I jeden wspólny element: melon. Dziadek mnie szturchnął, dałem mu nóż aby sobie lepiej poradził. I jemy. On mlasnął, ja mlasnąłem. Za melona nie podziękował, ale jak to dziadek - nie musiał. Poszedłem do meczetu umyć ręce, dziadek też człapał w tę stronę. Wracam na ławeczkę. Przychodzi sklepikarz i angielsko-turecko-gestowo daje taki przekaz: very, very danger, gest wbijania noża w trzewia, nie dawaj mu noża, 20 lat więzienia. Ops, dziadek... Za jakiś czas dobiegł Mały, usiadł koło dziadka i futrował go ciastkami.






Czy można przeklinać znaki drogowe? Takie - tak. Rosną tu jak grzyby po deszczu, grunt mają podatny. Woła (rower) pod niektóre góry pchamy we dwójkę. W upale, często w klejącym asfalcie. Za to widoki super, takie chorwackie. Zdjęć robimy mało, bo pot, wysiłek, zmęczenie...








Dwa woły.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz